Cóż mogę napisać? Wraz z pierwszym śniegiem opuściła mnie jesienna chandra. Wciąż uparcie twierdziła, że wcale mnie w tym roku nie dopadła, ale nie było to prawdą. Szczerze mówiąc nie umawiałam sobie poradzić z własnymi myślami, przez co też i momentami zadręczałam Kubę, czego naprawdę żałuję. Na szczęście moja karta się odwróciła i nabrałam sił. Sił do życia. Ćwiczę, staram się regularnie sypiać i zdrowo jeść. Maksymalnie eliminuję smażone potrawy z mojego menu, a wprowadzam więcej owoców i gotowanych dań.
Kogo to w ogóle obchodzi? Kto się może przejmować moim zdrowiem, czy samopoczuciem? Absolutnie nikt. Piszę to po to, bo ogarnia mnie radość i chcę tą radością, jak i swoim doświadczeniem podzielić się z innymi. Przechodząc okres młodzieńczego buntu szukałam różnych sposobów na to, by schudnąć. I udało mi się, kosztem mojego zdrowia. Fakt, chwilowo byłam zadowolona z tego, co widziałam w lustrze. Ale z czasem wystające obojczyki i zapadnięte policzki zaczęły mi przeszkadzać. Nie podobałam się sobie. Co z tego, że byłam szczupła. Dorosłam i zaczęłam patrzeć na ‘piękno’ z nieco innej strony, może bardziej ze strony facetów, dla których kobieta powinna mieć trochę ciała do kochania. Nikt tu nie mówi o nadwadze, tylko o ciele, które obleka kości, tak licznie widocznie u współczesnych nastolatek. Nastała chora moda na chudość. A wystarczy posłuchać mężczyzn, by się po prostu dowartościować (mam na myśli te prawdziwe kobiety).
Wystarczy też woda mineralna, ćwiczenia gimnastyczne na miarę każdej z nas, zielona herbata, uśmiech, ruch i mniej słodyczy. Z tym ruchem naprawdę jest coś na rzeczy. Był okres kiedy ćwiczyłam regularnie i dobry humor mnie nie opuszczał pomimo trudnych chwil. Poszłam na studia i nieco się zaniedbałam, przez co dopadały mnie gorsze humory. Teraz znów staram się to zmienić i mogę każdej z Was powiedzieć, że to działa. I nie trzeba na efekty czekać tygodniami. Sama świadomość, że zaczynamy na siebie regularnie pracować sprawia, że nastrój poprawia się od razu.
Mam nadzieję, że komuś to pomoże. Nie warto katować się dietami, a tym bardziej faszerować suplementami diety, czy innym świństwem. Najlepszą terapią jest regularne, zdrowe odżywianie i ruch. Tego nic nie zastąpi!
Miałam dziś pisać o molestowaniu dzieci. Dużo o tym ostatnio rozmyślałam, ale jakoś dzisiaj, teraz nie mam ochoty psuć sobie humoru. Wróciłam po długiej przerwie. Chcę, by ten powrót był wesoły i pożyteczny. A tamten temat nie ucieknie. Siedzi we mnie gdzieś głęboko i często w myślach do niego wracam, więc pewnie jeszcze będę miała okazję o tym napisać.
PS. Próbuję zachować sens moich postów, ot tak, żeby kiedyś mieć może swego rodzaju pamiątkę.
Tak więc czuję potrzebę napisania o niedawnym huraganie. Moja rodzina wróciła do domu. Piętro zostało nietknięte, tak więc sypialnie są gotowe do użytku. Ucierpiał parter, a tym samym pokój mojego taty, który śpi na sofie w salonie, czyści i suszy zabłocone dokumenty, nieustannie pierze jedyne pozostałe rzeczy i wraz z wujkiem remontuje parter.
Ludzie na wyspie wiedli beztroskie życie. W jednej chwili stracili nie tylko całe domy, ale też i swoich bliskich, małe dzieci, mężów, sąsiadów. Takie tragedie sprawiają, że człowiek jeszcze bardziej docenia to co ma, docenia miejsce, w którym mieszka, docenia spokój i hojność losu. Kto wie, może nastaną czasy, kiedy i u nas będą huragany. Teraz wydaje się to nieprawdopodobne, ale wierząc w to, że Ziemia ma już 4,6 mld lat można spodziewać się naprawdę wszystkiego. Lub niczego, jeżeli okaże się, że w przepowiedniach Majów było trochę prawdy i ludzie sami doprowadzą do zagłady ludzkości.